Archiwum wydarzeń

  • wydarzenia archiwalne
  • wystawy archiwalne

Archiwum wydarzeń

Polacy, Niemcy i Kaszubi… Życie codzienne, obyczaje i kultura ludowa w Prusach Zachodnich około 1900 roku

05.11.2010 - 05.12.2010

Polacy, Niemcy i Kaszubi… Życie codzienne, obyczaje i kultura ludowa w Prusach Zachodnich około 1900 roku

05.11.2010 - 05.12.2010

  • wydarzenia archiwalne
  • wystawy archiwalne
wydarzenia archiwalne wystawy archiwalne  

  Na wystawę składają się zdjęcia z kolekcji szklanych negatywów Alexandra Treichela ze zbiorów Instytutu Herdera w Marburgu. Przedstawiają one życie i pracę w zachodniopruskich majątkach na początku XX wieku, m.in. majątek Wilcze Błota, których właściciel, Alexander Treichel, dokumentował otaczającą go codzienność, oraz – wzorem braci Grimm – zbierał lokalne podania, obyczaje i pieśni. Wystawa, przygotowana przez Instytut Herdera w Marburgu i Muzeum Braci Grimm w Kassel, obecnie prezentowana jest stale w Muzeum-Parku Krajobrazowym we Wdzydzach Kiszewskich. Ekspozycja w DSH towarzyszy projektowi  Archiwum Historii Mówionej  "Kaszuby w polskiej i niemieckiej pamięci. Wspólna historia lokalna”. Organizatorzy: Instytut Herdera w Marburgu, Muzeum Braci Grimm w Kassel, Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich, DSH Fragmenty wygłoszonego w czasie wernisazu wykładu dr Hanny Nogossek z Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie na temat kolekcji Alexandra Treichela. O odnalezieniu kolekcji Instytut im. Herdera został założony w 1950. Od samego początku Instytut posiadał własne zbiory: bibliotekę, zbiór czasopism i trzy archiwa – fotograficzne, kartograficzne i historycznych dokumentów. Archiwum fotograficzne zostało założone przez historyka sztuki. Największe zbiory dotyczą więc zabytków sztuki na terenach zamieszkiwanych przez Niemców przed I i II wojną światową. Do archiwum trafiały także inne zdjęcia. Ze względu na ograniczone możliwości oraz tematykę – nie dotyczyły sztuki – nabytki te traktowane były nieco po macoszemu. Ich obecność była tylko skrótowo odnotowana, nieskatalogowane leżały w różnych zakątkach. (Tak zresztą jest we wszystkich archiwach i dlatego w każdym można odkryć nieznane skarby). Kiedy przejęłam kierownictwo archiwum fotograficznego, zaczęłam z pracownikami porządkować stare pudła, które stały po kątach i zakurzonych pólkach. Na zbiór Treichela trafiła pani Maier, która z kilku szklanych negatywów kazała zrobić odbitki i powiesiła je w sekretariacie na ścianie. Kiedy je ujrzałam, zapytałam skąd je wzięła; wskazała na dwa pudła. Obejrzeliśmy znaleziony skarb i od razu postanowiliśmy zrobić odbitki z wszystkich negatywów. Były to dwa rodzaje szklanych klisz – duże (18x24 cm) i mniejsze (12x18 cm), wszystkie w stosunkowo dobrym stanie. Materiał na zdjęciach był ciekawy, sceny z życia na wsi – praca w polu i gospodarstwie, życie rodzinne, byli tam właściciele majątku, chłopi, robotnicy najemni, scenki obyczajowe i rodzajowe, widoki wsi i wiele innych ciekawych scenek z życia codziennego sprzed I wojny światowej. Pokazałam kilka zdjęć przyjacielowi, dyrektorowi Muzeum Braci Grimm w Kassel, Bernhardowi Lauerowi. Był zachwycony i od razu zaproponował zrobienie wystawy. Ale do tego najpierw trzeba było dowiedzieć się czegoś o tych zdjęciach. Zaczęliśmy więc wspólnie poszukiwania. Pierwszym etapem była rekonstrukcja pochodzenia owych klisz. Na opakowaniach były notatki – nazwy miejscowości i nazwiska.   Przeglądaliśmy księgi nabytków cofając się do lat 50. Tam natrafiliśmy na informację o zakupie paczki szklanych negatywów od emerytowanego policjanta z Brunszwiku, który przed II wojną światową otrzymał je lub kupił od Anny Hagen z Frankfurtu nad Menem. Więcej wiadomości nie było. Zaczęła się iście detektywistyczna praca. Na opakowaniach klisz znaleźliśmy notatki, część była zapisana gotyckimi literami. Zapisanych tam miejscowości szukaliśmy w dawnych spisach z Prus Zachodnich. W ten sposób znaleźliśmy sporo wsi z okolic Kościerzyny. Szukaliśmy też nazwisk, ale w słownikach biograficznych dotyczących dawnych Prus Zachodnich nie znaleźliśmy żadnego. Pozostał jeszcze ślad prowadzący do Frankfurtu nad Menem. W archiwum miejskim we Frankfurcie natrafiliśmy na spuściznę po Annie Hagen. Odtworzyliśmy niemal całą historię pochodzącej z Prus Zachodnich rodziny Treichel. Po tym odkryciu dalsze poszukiwania stały się łatwiejsze i prowadziły nas do co raz to nowych źródeł. Dotarliśmy do potomków rodziny Treichel w Niemczech i Holandii, nawiązaliśmy sporo kontaktów. W roku 1996 – jeszcze przed wystawą – postanowiliśmy z panem Lauerem pojechać do Polski i odszukać fotografowane miejsca. Odnaleźliśmy prawie wszystkie: Stare i Nowe Polaszki, Stary Bukowiec, zamek w Kiszewie, kościół w Pogódkach. Niektóre widoki mało różniły się od tych na zdjęciach sprzed stu laty. Nie znaleźliśmy jedynie najważniejszej miejscowości – majątku Alexandra Treichela w Hochpaleschken, którego dotyczy największa część zbioru. We wszystkich zapisach niemieckich widnieje nazwa Hochpaleschken, nazwy nie było w żadnym spisie czy słowniku. Pomyślałam, że może Hochpaleschken było częścią jakiejś większej miejscowości i że znajdziemy dworek Treichela będąc na miejscu. Nikt jednak nie potrafił nam powiedzieć, gdzie leży Hochpaleschken. W końcu pokazałam starszej kobiecie kilka zdjęć, również niczego nie rozpoznała... Ale przy pożegnaniu przypomniało jej się, że w Wilczych Błotach jest stary budynek szkolny, który kiedyś był ponoć dworkiem. Ruszyliśmy natychmiast we wskazanym kierunku. Podczas jazdy przypomniało mi się, że w pruskim spisie miejscowości  z końca XVIII wieku, tuż po rozbiorach Polski, natknęłam się na nazwę napisaną tam w języku polskim – Wilcze Błota. Kilka lat później widniał tam zapis Wiczeblott. Okazało się, że dopiero w XIX wieku zmieniono nazwę na Hochpaleschken. A że nie była to właściwie miejscowość, ale nazwa majątku, to nie figurowała w żadnych dokumentach, do których dotarliśmy. Z dala już ujrzałam kuźnię, którą znałam z fotografii Treichela i wkrótce potem staliśmy przed dworkiem! Od tego dnia poznawaliśmy co raz to nowych przyjaciół historii regionu i Alexandra Treichela. O Alexandrze Treichelu i jego kolekcji Teraz chyba już najwyższy czas, aby opowiedzieć nieco o Alexandrze Treichelu, jego rodzinie i kolekcji zdjęć. Rodzina Treichelów wywodzi się z Pomorza Zachodniego, z okolic Kołobrzegu. Pradziadek „naszego” Alexandra, Martin Treichel był majstrem-kowalem. Sam Alexander Treichel (wszystkie imiona to Johann August Alexander) urodził się 28 sierpnia 1837 roku. Skończył gimnazjum w Szczecinku, w roku 1859 zdał maturę i pojechał  na studia do Berlina. Studiował tam prawo i ekonomię, bez wielkiego zapału, choć nawet napisał pracę doktorską. Z powodu choroby nie zdawał jednak egzaminów końcowych. Nie chcąc być prawnikiem czy urzędnikiem nie podszedł do nich w kolejnym terminie. Już jako student pasjonował się naukami przyrodniczymi, etnografią i historią. W 1867 roku poślubił pochodzącą ze Szczecinka Emmę Töpfer, małżeństwo zamieszkało w Berlinie, tam urodziło im się dwoje dzieci: syn Franz Alexander Johannes (1869-1946) i córka Anna Emilie Friderike (1874-1971). Treichel poświęcił się wtedy całkowicie swoim pasjom:  botanice, geografii rozmieszczenia roślin, a później również antropologii i etnologii. Angażował się jako członek renomowanych towarzystw naukowych i publikował sporo rozpraw. W 1876 roku –  na życzenie swojej matki i bardzo niechętnie – wrócił do rodzinnych Polaszek, aby objąć majątek Wilcze Błota. Córka Anna wspomina o tym 50 lat później: „Zdecydował się na ten krok z wewnętrznymi oporami, po długich wahaniach i rozmyślaniach – szczególnie że nie miał kwalifikacji w zakresie uprawy ziemi, a razem z Berlinem tracił swoje intelektualne otoczenie. Mimo tego jako urodzony i wychowany na wsi posiadał zrozumienie dla natury i juz niedługo miał odnaleźć tu swoje naukowe pasje”. Treichel bardzo troszczył się o majątek, ale jego zainteresowania z pewnością nie dotyczyły w pierwszym rzędzie prowadzenia gospodarki. Córka Anna pisze, że „Był zapobiegliwym zarządcą majątku (...). Kiedy jednak nie musiał zajmować się rolnictwem, oddawał się zajęciom, które pochłaniały go całkowicie. W wielu dziedzinach jak etnografia, biologia i prehistoria, związanych z badaniem i opisem powiatu kościerskiego, a nawet całej prowincji Prus Zachodnich nie miał sobie równych. Jeździliśmy do położonych na uboczu wiosek, gdzie gromadziliśmy stare kobiety przy słodkiej nalewie i cukierkach. Prosiliśmy je, by śpiewały i opowiadały, przez co udało się uratować wiele dóbr kultury ludowej”. Alexander Treichel zbierał i opisywał obrzędy i zwyczaje mieszkańców Kaszub, zarówno pochodzenia niemieckiego, polskiego jak i rdzennych Kaszubów. Za czasów Treichela wśród mieszkańców majątku było dwukrotnie więcej Kaszubów i Polaków niż Niemców; liczba Niemców wzrosła znacznie dopiero po roku 1900 jako skutek działań Komisji Kolonizacyjnej. Wcześniej nauczyciel miejscowej szkoły skarżył się w kronice szkolnej, że Niemcy zostali z Wilczych Błot prawie całkowicie wyparci. Był to proces naturalny w tym czasie, ale niewątpliwie sprzyjała mu bierność dziedzica, Alexandra Treichela, Niemca. Na temat Kaszubów dominował wtedy pogląd, że stanowią pochodzą od dawnej ludności słowiańskiej na południowym wybrzeżu Bałtyku i że stopniowo giną. Kaszubska kultura ludowa, obca i niezrozumiała zarówno dla Niemców, jak i Polaków spoza Pomorza, stawała się nawet dla samych Kaszubów swego rodzaju balastem, czymś niegodnym zainteresowania, wręcz wstydliwym. Zwłaszcza wobec pełnej germanizacji bądź polonizacji tzw. warstw wyższych. Dopiero ruch młodokaszubski z początków XX wieku zmienił sytuację. Działalność uczonych polskich i niemieckich – w tym z pewnością Alexandra Treichela – przyspieszyły ten proces. W pośmiertnym wspomnieniu o Treichelu w „Königsberger Hartungsche Zeitung” z 6 sierpnia 1901 znajduje się opis i ocena jego pasji badawczej i kolekcjonerskiej: „W świecie naukowym był uznawany za swoisty fenomen, za oryginała, który samodzielnie wybierał sobie tematy badawcze i samemu je opracowywał. Treichel nie wychodził od uczonych studiów, ale w kontaktach z ludem widział źródło swojego poznania. (...) Nie krępowały go samotne wyprawy, podczas których rozprawiał z robotnikami i czeladnikami na wszelkie interesujące go tematy, korzystając z dialektu i specyficznego żargonu tych ludzi. Stąd też chętnie jeździł pociągiem czwartą klasą, by zaprzyjaźnić się z prostymi ludźmi i w ten sposób wysłuchać wszystkich ciekawostek. (...) Treichel rozumiał pojecie etnografii w najszerszym tego słowa znaczeniu i zwracał uwagę na pozornie nieistotne detale, podobnie jak jego mistrz Jacob Grimm”. Alexander Treichel, zmarł 4 sierpnia 1901 roku, w wieku 64 lat. Pochowano go na cmentarzu w Nowych Polaszkach, gdzie leżał już jego ojciec. Po śmierci Treichela majątek został sprzedany Komisji Kolonizacyjnej i rozparcelowany miedzy niemieckich kolonistów. Jeszcze przed rokiem 1920 większość z nich odsprzedała swa posiadłość Polakom i Kaszubom. Syn Treichela, Franz, już wcześniej mieszkał prawie wyłącznie w Berlinie, córka Anna od czasu zamążpójścia za badacza tropików Bernharda Hagena (1853-1919) mieszkała stale we Frankfurcie nad Menem i tylko wakacje spędzała w Wilczych Błotach. Zarówno w rodzinie Anny i Franza pielęgnowano pamięć o majątku, z sentymentem opowiadano dzieciom i wnukom o życiu w  Hochpaleschken (Wilczych Błotach). Na podstawie tego, co wiemy o Treichelu – na podstawie jego prac naukowych oraz z relacji przyjaciół i naukowców, którzy osobiście go znali – uzyskujemy wizerunek krytycznego badacza, który bez żadnych narodowych uprzedzeń, kierował się tylko materią badawczą. Możliwe, że to z powodu szerokiej rozpiętości dziedzin, którymi się parał, nastawiony był na zrozumienie i porozumienie. Jako pełen ciekawości badacz traktował swoich rozmówców – niemieckich czy polskich kolegów po fachu, czy też zwykłych ludzi – z życzliwością i otwartością. Był też kompetentnym partnerem w dyskusjach naukowych z polskimi badaczami Kaszub, jak np. ze Stafanem Ramułtem, który opisuje Treichela w swojej „Statystyce ludności kaszubskiej“ (Kraków 1899) jako znanego etnografa, któremu zawdzięcza ważne informacje. Powracając do zdjęć Treichela i ich autorstwa, trzeba przyznać, że ani na kliszach czy na historycznych odbitkach ani w pisemnych źródłach nie ma wzmianki o autorze fotografii. Sam Alexander Treichel bardzo często znajduje się na zdjęciach, z tego (i innych względów) należy chyba wykluczyć go jako fotografa. Możemy zatem tylko spekulować. W kręgu rodzinnym Treichelów i Hagenów rolę fotografa przypisywano lekarzowi i etnografowi Bernhardowi Hagenowi (1853-1919), mężowi Anny Treichel-Hagen i jednemu z założycieli Muzeum Etnograficznego we Frankfurcie nad Menem. Kontakty Treichela z berlinskimi etnografami z kręgu wokół Rudolfa Virchowa zainspirowały go być może do wykonania swojej dokumentacji fotograficznej, ale widocznie techniczną stronę tego przedsięwzięcia zlecił innym, prawdopodobnie doświadczonemu w tej dziedzinie zięciowi. Inscenizacja kadrów zdradza w każdym razie oko osoby wyszkolonej w komponowaniu zdjęć, ustawianiu różnych planów i efektów świetlnych. Mimo, iż rzeczywistość na zdjęciach Treichela często była inscenizowana przed oczami przesuwa się nam wyraziście cała panorama życia i pracy na w prowincji pruskiej pod koniec XIX wieku. Dla Treichela nie było rzeczy niegodnych utrwalenia; pokazuje nam krajobraz kaszubski, budynki m.in. siedzibę wójta Krönke w Rudzie, ewangelicką szkołę w Starym Bukowcu, dwór w Orlem, zamek w Kiszewie. Niemało jest zdjęć, na których występuje sam Alexander Treichel – z rodziną, sąsiadami, w ogrodzie, przed domem, na pikniku. Najliczniejsze i z pewnością najciekawsza grupę stanowią fotografie z życia wsi i folwarku. Widzimy kuźnie w Wilczych Błotach, inne budynki folwarczne z ludźmi  i inwentarzem, wiejskie ulice, prace przy sianokosach, żniwach, młóckę zboża, kopanie i suszenie torfu, sortowanie kartofli, kąpiel i strzyżenie owiec ... Kolekcja jest bezcennym świadectwem nieistniejącego już świata i architektury, kultury regionalnej oraz pejzaży, zmieniających  się w oczach na skutek industrializacji i urbanizacji. Zapraszamy również na spotkania związane z tematyką wystawy: 16 listopada, godz. 18.00: Kaszuby w czasie II wojny – pamięć polska, pamięć niemiecka. Historia mówiona; 23 listopada, godz. 18.00: Kaszuby dawniej i dziś.