Relacja Tadeusza Lipszyca
Nasz rozmówca Tadeusz Lipszyc wspomina trudne i ryzykowne przeprawy przez Wisłę zimą 1945 roku – pieszo po zamarzniętej rzece lub wbrew zakazom przez most pontonowy. Jego opowieść oddaje atmosferę chaosu i codziennych trudności, z jakimi borykali się mieszkańcy Warszawy w pierwszych tygodniach po wyzwoleniu. Pełne nagranie znajdziecie na stronie www.relacjebiograficzne.pl.
Tadeusz Lipszyc dorastał w wielodzietnej rodzinie inteligenckiej na warszawskim Żoliborzu i Bielanach. W czasie II wojny światowej przebywał głównie na wsi, a po powrocie do Warszawy w 1945 roku zaangażował się w jej odbudowę. W latach 50. pracował jako sekretarz literacki, dramaturg i autor tekstów piosenek w teatrze Ateneum, następnie związał się z Redakcją Literacką Polskiego Radia.
Tadeusz Lipszyc (1919–2018)
https://relacjebiograficzne.pl/audio/127-tadeusz-lipszyc
18 czy 19 stycznia myśmy [rodzina] już byli na Bielanach. I miałem ciekawy powrót do Warszawy – to było jakieś trzy tygodnie po jej zajęciu. Mianowicie został już zbudowany most pontonowy przez Wisłę. Przez ten most pontonowy był ruch jednokierunkowy. Najpierw jechały samochody i przechodziła piechota na stronę lewą. Jak w pewnym momencie nadawali sygnały trąbką, że to już zatrzymujemy ruch, jak ostatnie samochody zjechały, to puszczamy ruch z powrotem. Ale pieszych w tym czasie nie puszczano przez most. W ogóle. A co, idziesz szabrować do Warszawy?
I taki samochód osobowy, ale niemiecki, taki dość lichy, taka dekawka niemiecka, stoi. Patrzę, przy kierownicy polski żołnierz w rogatywce sukiennej. Podchodzę, mówię: – A pan by mnie nie przewiózł na drugą stronę? Pieniędzy nie mam, ale mam przy sobie tytoń i ćwiartkę bimbru. – Bardzo się ożywił: – To siadaj pan! – Potem, jak żeśmy już podjeżdżali na samo wejście na most, to tam stali wartownicy: – To niech się pan przychyli, żeby pana nie widzieli. – Bo to było nieoficjalne, cywila przewozić.
Przychyliłem się, przejechaliśmy. Zaraz za mostem wysiadłem, żeby dojść na Bielany. Na Bielanach już była moja matka, a ja w plecaku trochę jedzenia ze wsi niosłem. (…) Dochodzę, a tu wartownik rosyjski: – Stać! O co chodzi? – Ja mówię: – Jestem tutejszy i właśnie wracam do domu. – A ja mam rozkaz wszystkich zdolnych do pracy zatrzymywać, bo budujemy już most. – To się nazywało most wysokowodny. Na drewnianych, skomplikowanych rusztowaniach, takie dość gęsto ustawione drewniane filary. To był pierwszy most, przez który ciężki transport mógł przejechać.
Bo w pierwszej chwili, w pierwszym rzucie lżejsze samochody przejeżdżały Wisłę po lodzie. Trzeba pamiętać, że kanalizacja w Warszawie już nie działała dawno. Póki kanalizacja jest czynna, to nawet przy dużym mrozie, jeżeli na Wiśle nawet zrobi się lód, to za cienki na to, żeby po nim chodzić. Ale wtedy nic do kanalizacji nie spływało, bo wodociągi nie działały i akurat przyszły tęgie mrozy, to oni się przeprawiali.
A potem budowali ten most pontonowy w ten sposób, że wysadzali trotylem takie duże dziury w lodzie, w te dziury spychali łodzie płaskodenne (to się nazywało pontony), dalej wybijali następną dziurę w lodzie, następną tratwę spychali żołnierze. I jak układali te barki, to od barki do barki przekładali drągi drewniane, na te drągi deski, budowali bariery i był most. I po tym moście przejeżdżały lżejsze samochody, też i ja przejechałem.
No ale złapał mnie, że trzeba usypywać nasyp, bo będzie wjazd – przecież most musi być znacznie nad wodą, a przy brzegu jest nisko. Tam w ogóle brzeg jest dość wysoki, ale potem następuje ta nizina powiślańska, a most musi być znacznie wyżej. No, a ja jemu mówię, że nie mogę, bo matka już tam jest i matka nie ma co jeść, przecież w Warszawie nie było absolutnie nic do jedzenia, żaden sklep jeszcze nie był czynny. A on ma rozkaz zatrzymywania wszystkich. I ja mu zaczynam tłumaczyć, po rosyjsku, że matka, że to i tamto… – A u mienia prikaz.
I w pewnym momencie pojawia się grupka, idzie pan z panią, cywile, w paletkach. On się rzucił do nich, a ja za nim po rosyjsku: – Bardzo dziękuję, że mnie pan puścił! – On nic takiego nie powiedział, ale mu pięknie podziękowałem i zmyłem się.
Potem miałem bardzo nieprzyjemną przeprawę przez Wisłę, kiedyśmy szli po lodzie po zakupy. Poszedłem na Pragę coś kupić, bo na tym brzegu Wisły nic nie było do kupienia. Szliśmy, ja i moja matka, po Wiśle, po lodzie i lód był twardy. Podchodzimy do brzegu praskiego – a z praskiego brzegu już płynęły ścieki kanalizacyjne, oni tam uruchomili wodociąg, ta ciepła woda z kanalizacji, z mieszkań, sprawiła, że przy samym brzegu na jakieś dwa metry w ogóle woda płynęła. A jeszcze troszkę bliżej podejść, to już ten lód był tak zmurszały od ciepła, że mógł się załamać. A ja już przedtem widziałem, jak przed nami szli, ale w sporej odległości od nas, szło czterech ludzi z daleka, na takiej równej płaszczyźnie lodowej. I mówię: co za głupcy, przecież jak ja z matką idę, to matka cztery metry ode mnie, żeby dwóch ludzi nie obciążało tego samego odcinka lodu. I w pewnym momencie patrzę – a to było tak na środku Wisły – biała, olbrzymia pustynia i tych czterech sylwetek nie ma. Pewnie się pod lód zapadli i koniec pieśni. We czterech szli, we czterech chlupnęli.
My żeśmy doszli na Pragę po tym lodzie, a jak wracaliśmy, akurat cywilów puszczali po moście i przeszliśmy po moście.

Tadeusz Lipszyc z matką Aldoną, Warszawa 1929/1930. Fot. ze zbiorów Marii Nowickiej/DSH
***
BUDUJEMY NOWY DOM
W związku z przypadającymi na 2025 rok obchodami 80. rocznicy rozpoczęcia odbudowy stolicy zespół DSH przygotował program nawiązujący do tamtych doświadczeń i uwzględniający zarówno świadectwa źródłowe, jak i ustalenia merytoryczne dotyczące odbudowy Warszawy, które trafiły do przestrzeni publicznej w ostatnich kilkunastu latach. Projekt wprowadza także do obiegu nieznane materiały audiowizualne, w tym świadectwa z Archiwum Historii Mówionej DSH. Koordynatorem merytorycznym programu DSH „Budujemy Nowy Dom” jest Piotr Jakubowski, zastępca dyrektorki DSH. W programie m.in. wystawa plenerowa „BUDUJEMY NOWY DOM. ODBUDOWA WARSZAWY W LATACH 1945-1952” (wrzesień–grudzień 2025), wystawa czasowa „WARSZAWA NA NOWO. FOTOGRAFIE REPORTERSKIE 1945–1949” (wrzesień 2025-luty 2026), premiery nowych edycji albumów „Budujemy Nowy Dom. Odbudowa Warszawy w latach 1945–1952” i „Warszawa na nowo. Fotografie reporterskie 1945–1949”, spacery miejskie z Jerzym S. Majewskim i Tomaszem Markiewiczem szlakiem najciekawszych, mniej znanych lokacji w stolicy związanych z odbudową miasta w cyklu „Budujemy Nowy Dom – historie nieznane”, a także cykl „Czwartkowe spotkania z odbudową Warszawy”, prezentowany od marca do grudnia 2025 w mediach społecznościowych DSH i Kulturalnej Warszawy.
Projekt DSH „Budujemy Nowy Dom” jest częścią zainicjowanego i finansowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa programu kulturalnego z okazji 80. rocznicy rozpoczęcia odbudowy stolicy.
#budujemynowydom #80rocznicarozpoczeciaodbudowystolicy