Wspomnienia Tadeusza Lipszyca i Oskara Chomickiego
Tadeusz Lipszyc (1919-2018)

Fot. Osiedle domków fińskich na Górnym Ujazdowie. Warszawa, 1947-06/PAP
Oskar Chomicki (1931-2018)
Na początku sierpnia 1944 rodzina Chomickich została wyprowadzona wraz z ludnością cywilną do Pruszkowa, skąd trafiła do gospodarstwa we wsi Łaźniki k. Łowicza. Jesienią 1945 Chomiccy powrócili do Warszawy.
Ojciec wrócił wcześniej i jak się okazało, nasze mieszkanie było niespalone. Nasza rodzina dalsza… udało jej się cały szereg rzeczy ocalić z tego mieszkania, między innymi to biurko, ten fotel. No już nie mówię o tych stolikach; tam są kredensy, których nie rozszabrowano. Oni ocalili to, gdzieś tam wymagazynowali.
Ojciec zaczął pracować w Biurze Odbudowy Stolicy. Nie mieszkaliśmy w swoim mieszkaniu, bo tam był kołchoz pięciorodzinny. Przytulili nas państwo Szulborscy, mój ojciec chrzestny. A potem dostaliśmy domek fiński na Wawelskiej, koło Niepodległości. Właśnie BOS rozdawał swoim pracownikom. I tam mieszkaliśmy aż do 1974 roku, czyli przez 20 lat prawie.
Gazu nie było, na węgiel wszystko, telefonu nie było, przez ściany wiał wiatr, bo to już [po latach] te deski się rozeschły. Ale mieliśmy ogródek, w którym można było hodować pomidory, rzodkiewkę. Świetne wiśnie miałem, czereśnie. Tak że ogródek był bardzo fajny.
Tu ciekawa historia: przed wojną tam było lotnisko; pole Mokotowskie w czasach, jak marszałek Piłsudski zmarł (tam było zresztą wystawione jego ciało) to było lotnisko. I były płyty, i te płyty, kamienie trzeba było wyciągać z ogródka, żeby móc cośkolwiek przekopać. Proszę sobie wyobrazić, że wykopałem bardzo piękny, szczerozłoty krzyżyk na łańcuszku. I ten krzyżyk dałem mojej żonie jako zaręczynowy. Z tym, że on był na tyle oryginalny, że z tyłu miał napisane „od” – i jakieś inicjały – „dla” bez inicjału. Czyli ktoś nie zdecydował się, komu to ma dać.

Fot. Osiedle podczas zimy. Widoczne dwie dziewczyny / NAC, autor: Stefan Rassalski, 1946
Na trzecim roku studiów zostałem zastępcą asystenta, potem młodszym asystentem. Żona była asystentką profesora Pieńkowskiego – starsza ode mnie, ale też fizyczka. Skończyła rok przede mną. Była jedyną atrakcyjną dziewczyną w tym całym gronie, więc musiałem, że tak powiem, szybko się zawinąć koło niej. No i tak się szybko zawinąłem, że w 1954 roku skończyłem studia, zrobiłem magisterium i dwa miesiące po tych studiach pobraliśmy się.
W domku fińskim na Wawelskiej była moja matka (ojciec zmarł, jak miałem 21 lat). No, pani sobie wyobraża: teściowa, jedynak, żona… Były czasami historie, ale potem matka twierdziła, że takiej synowej ona życzy każdemu. I w tych warunkach, gdzie nie było gazu, nie było ogrzewania, tylko był węgiel, elektryczność i cudem uzyskany telefon – urodził się nasz syn.
Miałem 600 zł pensji, żona 500 czy coś. To wszystko było niewystarczające, dlatego podjąłem się rozwożenia mleka – to dawało mi tysiąc złotych. Rozwoziłem je po tych domkach fińskich przez trzy lata. Musiałem wstawać o piątej rano. Miałem taki wózek drewniany na kółkach, ładowałem tam 100 litrów mleka i miałem łatwo, bo na jednym poziomie te domki wszystkie. Dawano mi napiwki. – Pan się tak męczy!… – Jeden facet mówi: – Panie, pańska twarz… Pan się nie nadaje do tego, kopnij pan ten wózek! – O Boże… Potem przeszedłem na nauczanie angielskiego, to dawało mi dodatkowy zysk. Z samej fizyki i fizyki medycznej – poza, oczywiście, prestiżem, karierą – to wielkich pieniędzy nie zarobiłem.
Kilka domków fińskich jeszcze się ostało. I ludzie strasznie walczą o to, żeby to było zachowane. Ja muszę powiedzieć, że nie mam żadnych sentymentów do tych domków, z wyjątkiem tego, że tam był ogródek i można było samodzielnie urzędować. To były dość prymitywne domki, a po 20 latach wiatr hulał tam przez cały domek, więc to w ogóle nie nadawało się do życia.
***
BUDUJEMY NOWY DOM
W związku z przypadającymi na 2025 rok obchodami 80. rocznicy rozpoczęcia odbudowy stolicy zespół DSH przygotował program nawiązujący do tamtych doświadczeń i uwzględniający zarówno świadectwa źródłowe, jak i ustalenia merytoryczne dotyczące odbudowy Warszawy, które trafiły do przestrzeni publicznej w ostatnich kilkunastu latach. Projekt wprowadza także do obiegu nieznane materiały audiowizualne, w tym świadectwa z Archiwum Historii Mówionej DSH. Koordynatorem merytorycznym programu DSH „Budujemy Nowy Dom” jest Piotr Jakubowski, zastępca dyrektorki DSH. W programie m.in. wystawa plenerowa „BUDUJEMY NOWY DOM. ODBUDOWA WARSZAWY W LATACH 1945-1952” (wrzesień–grudzień 2025), wystawa czasowa „WARSZAWA NA NOWO. FOTOGRAFIE REPORTERSKIE 1945–1949” (wrzesień 2025-luty 2026), premiery nowych edycji albumów „Budujemy Nowy Dom. Odbudowa Warszawy w latach 1945–1952” i „Warszawa na nowo. Fotografie reporterskie 1945–1949”, spacery miejskie z Jerzym S. Majewskim i Tomaszem Markiewiczem szlakiem najciekawszych, mniej znanych lokacji w stolicy związanych z odbudową miasta w cyklu „Budujemy Nowy Dom – historie nieznane”, a także cykl „Czwartkowe spotkania z odbudową Warszawy”, prezentowany od marca do grudnia 2025 w mediach społecznościowych DSH i Kulturalnej Warszawy.
Projekt DSH „Budujemy Nowy Dom” jest częścią zainicjowanego i finansowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa programu kulturalnego z okazji 80. rocznicy rozpoczęcia odbudowy stolicy.
#budujemynowydom #80rocznicarozpoczeciaodbudowystolicy